Świat z wysokości 1000m i po zachodzie słońca
2014.07.13. Dzisiaj wiatr dość silny, jednakże prognozy zapowiadają iż wieczorem się uspokoi. Skoro są tak optymistyczne, więc wsiadam w samochód i na lotnisko.
Faktycznie od godziny 18-stej rękaw stopniowo „siadał”, o 19-stej już bez problemu można było startować. Ruch na lotnisku bardzo duży (trwa LPW), a że nie chciałem przeszkadzać to miałem do wyboru: albo polecieć na trasę, albo powyżej ruchu lotniskowego. Na trasę jest już trochę za późno, więc pozostał jeden wybór – lot na znacznej wysokości. Po 19-stej już byłem w powietrzu, jako rejon lotów wybrałem północną-zachodnią część strefy. Pogoda spokojna, więc można było delikatnie się wznosić – dzisiejszy cel to pas na wysokości 1000-1400m nad poziomem terenu. Do 700 metrów było bardzo spokojnie, powyżej już nie – była to granica ciepłej przyziemnej masy powietrza i zimnej – górnej, więc bez dość silnych turbulencji się nie obyło. Mając na ziemi 24 stopnie Celsjusza, na 700 metrach było 20, a powyżej 1200 – było tylko 12. No ładnie, mogłem się cieplej ubrać. Na tym pułapie kontynuowałem lot do Zalewu Domaniowskiego. Tam kilka okrążeń i powrót na lotnisko.
Na lotnisku poczekałem aż LPW się już zwinie, dotankowałem paliwo i wystartowałem z zamiarem treningu lądowań bez napędu z różnych wysokości (od 300m do 1000m). Oczekiwanie umilił nam „kolega” – Bociek, który wpadł z wizytą pooglądać nasze maszyny. Nie bał się na tyle, że pomimo mojego krótkiego obiektywu dał sobie zrobić kilka fajnych zdjęć. Przy którymś podejściu słońce już zachodziło, więc ustawiłem drugi stoper na odliczanie od 30 minut w dół (przepisy pozwalają nam wykonywać loty tylko do 30 minut po zachodzie słońca). Przy kolejnym starcie, przy samym widnokręgu zauważyłem gigantyczny Księżyc w pełni (zadziałała iluzja Księżycowa). Szybka zmiana planów, aby zrobić chociaż kilka zdjęć. Niestety warunki panujące w motolotni podczas lotu są na tyle „ruchliwe”, że mogłem albo robić zdjęcia z bardzo wysokim ISO, przez co byłyby bardzo ziarniste, albo z długim czasem naświetlenia, przez co byłyby rozmazane, albo z optymalnym ISO i nie rozmazane, ale ciemne – wybrałem ostatni wariant. Ciemne zdjęcie jeszcze da się rozjaśnić – poruszone lub ziarniste raczej nie. Po paru minutach niestety już stoper wskazywał pozostałe 3 minuty dozwolonego czasu – trzeba lądować. Poniżej kilka zdjęć księżyca, zachodu słońca oraz nocnych ujęć Radomia i okolic.